utworzone przez Natalia Borczynska | wrz 24, 2018 | Aktualności
Jedzenie:
Dla miłośników mięsa to prawdziwy raj, gdyż regionalne filipińskie dania opierają się głównie na tym składniku. Filipiny to jeden z azjatyckich krajów, gdzie najbardziej można odczuć wpływy kuchni amerykańskiej. Filipińczycy mają nawet swój własny fastfood o nazwie „Jollibee”. W porannych godzinach wyspiarze wystawiają przy ulicy kotły z tanim, regionalnym jedzeniem tzw „mamas food”, które jest również popularne w Malezji. Za talerz warzyw, porcję ryżu, małą, upieczoną rybkę, zupę rybną i smażony bakłażan płaciłam ok. 5-6 zł. To bardzo dobra opcja dla osób, które mają ograniczony budżet, gdyż zawsze po takim śniadaniu wychodziłam z pełnym brzuchem 😉 Po zmierzchu codziennością jest wystawianie przez Filipińczyków prowizorycznych grilli, na których przygotowują różnego rodzaju mięsa w formie szaszłyków. Popularnym deserem na Filipinach jest smażony banan w brązowym cukrze bądź banan zawinięty w chrupkim, smażonym cieście, a także sklejony słodki ryż zawinięty w liście bananowca. Filipińczycy są zamiłowani w wyrobach cukierniczych, szczególnie słodkich bułkach z różnymi wariantami nadzienia. Kolejny wpływ amerykańskiego stylu życia to powszechnie dostępne masło orzechowe. Niestety wyspiarze używają nagminnie olej palmowy zamiast popularnego tam oleju kokosowego. Ekskluzywnym daniem, które nie kosztuje mało jest pieczony świniak.
Perfekcyjna znajomość języka angielskiego:
Kiedy Hiszpanie stracili swoje zamorskie kolonie, Anglicy – a później Amerykanie – przejęli kontrolę nad Filipinami. Amerykanie do końca lat 80 XX wieku posiadali swoje bazy wojskowe na tym terenie i właśnie dlatego Filipińczycy tak dobrze znają angielski. Dopiero na początku lat 90. Filipiny odzyskały niepodległość. Jest to państwo wyspiarskie, więc jego mieszkańcy posługują się wieloma dialektami, podczas zwykłej rozmowy wplatają angielskie i hiszpańskie słowa.
Życie na morskim dnie:
Rezerwat podwodnej przyrody „Marine Sanctuary” to miejsce, gdzie podczas snorkelingu czy nurkowania możemy poznać podwodną faunę i florę. Są to najlepiej zachowane obszary rafy koralowej, jak również podwodnej fauny (ogromna liczba popularnych rybek Nemo i ogromnych małży „Claims” –> koniecznie obejrzyjcie filmik na instagramie). Dla miłośników nurkowania Filipiny z pewnością będą najlepszym wyborem. Dodatkowo, jeśli marzysz o doświadczeniu niezapomnianych chwil skacząc ze skał ii kąpiąc się w największych wodospadach na świecie – Filipiny to kierunek dla Ciebie.
Pomysłowość Filipińczyków:
Wszędzie można znaleźć dystrybutory wody. Dzięki temu nie trzeba kupować wody w plastikowych butelkach – to prosty i skuteczny sposób na zadbanie o środowisko. Zużyte plastikowe butelki Filipińczycy wykorzystują w pożyteczny sposób: jako donice na kwiaty i zioła, uprawiają w nich np. trawę cytrynową; osłonki do żarówek, oświetlające mroki wszechobecnie występującej dżungli. W celu uprawy kwiatów wykorzystywane są puszki i pojemniki po farbach, donice są też robione ze zużytych opon samochodowych i skuterowych.
Bezwzględność w stosunku do zwierząt:
Dużym zaskoczeniem dla miłośników psów i kotów będzie traktowanie tych zwierząt przez lokalnych mieszkańców Filipin. Mnóstwo zwierząt chodzi po ulicach w okropnym stanie – brudne, zapchlone, z otwartymi ranami. Spotkałam się jedynie z nielicznymi przypadkami dbania o te zwierzęta. Usłyszałam również historie, że dawniej na Filipinach powszechne było przygotowywanie jedzenia z psiego mięsa. Na szczęście dzisiaj jest to przeszłość. Ten proceder został skutecznie zwalczony przez odpowiednią rządowa dyrektywę.
Jeepney i tricycle:
To dwa popularne środki transportu na Filipinach.

Jeepney – przeróbka jeepa, ma zamocowaną długą ramę podwozia, na której znajduje się konstrukcja dla pasażerów. Siedzą oni obok siebie, bokiem do kierunku jazdy, a bagaże są ustawiane po środku przejścia między ich nogami. Jest to najtańszy środek transportu publicznego. W zależności od długości trasy kosztuje od 8 do 30 peso 0,50 – 2,30 zł na trasie do 20km. Nie jest to zbyt komfortowy środek transportu, ponieważ jest notorycznie przepełniony.

Tricycle – konstrukcja stworzona z motocykla, do którego przyspawana jest zadaszona rama, pokrywająca dachem zarówno pasażera, jak i kierowcę. Pojazd swoim wyglądem przypomina motocykl z kufrem czy kabiną. Jest to droższy środek niż jeepney, ale funkcjonuje jako taksówka i może Cię zawieźć w dowolne miejsce. Nazwa tricycle wywodzi się od trzech kół. Koszt w zależności od km 150-400 peso. Co ciekawe, na tym popularnym środku transportu widnieją cytaty z Biblii.

Katolicki wpływ:
Z uwagi na to, że Filipińczycy są katolickim narodem, w wielu miejscach można spotkać fotografie Jana Pawła II oraz obraz „Jezu, ufam Tobie” autorstwa św. Faustyny. Znajdują się tu kaplice poświęcone kultowi miłosierdzia bożego, zapoczątkowanemu przez wyżej wspomnianych świętych. Ten miły akcent towarzyszył nam podczas mijania kaplic i podróży w autobusach czy tricycle.
Karaoke – najpopularniejszą rozrywką na Filipinach:
Specjalne maszyny audio do karaoke można spotkać w wielu miejscach: w domach, na ulicach, jak również w mobilnych, bardziej turystycznych jeepney. W trakcie amatorskiego koncertowania można usłyszeć wiele popularnych amerykańskich szlagierów jak i utwory wykonywane w ojczystym dialekcie Filipińczyków. Ciekawostką jest, że płeć męska imponująco imituje kobiece głosy.

Wielu osobom może się wydawać, że Filipiny to raj na ziemi. Rzeczywiście tak jest – pod względem dziewiczej natury, która w wielu miejscach nie jest jeszcze dotknięta działalnością człowieka. Pomijając bogate resorty i dzikie dżungle, Filipińczycy moim zdaniem są narodem, który nie przejmuje się estetyką i porządkiem – widać to na każdym kroku, od brudnych ulic po domowe obejścia. Podejrzewam, że niebagatelny wpływ ma na to niski poziom życia i szeroko szerząca się bieda. Z tego, co zauważyłam, Filipińczycy wolą spędzać czas w towarzyski sposób, imprezując, relaksując się. Podróżując po wielu miastach, niejednokrotnie trafiałam na czas fiesty. Kilka dni przed nią, jak i po niej, sklepy były nieczynne. Ludzie odpoczywali po imprezie, co jest ewidentnie wpływem hiszpańskiego stylu życia ;p Filipiny to idealne miejsce dla osób, których marzeniem jest zrobienie kursu nurkowania 😉
PS. Chcecie oddzielny artykuł na temat owoców na Filipinach – ich rodzajów, kosztów?
utworzone przez Natalia Borczynska | lip 24, 2018 | Aktualności, Przepisy
Krem nagietkowy ma bardzo podobne właściwości do maści, (zapoznaj się z przepisem: nagietkowy balsam- niezbędnik podróżnika ), jednak zdecydowanie lepiej nawilża. Doskonale nadaje się do smarowania szorstkiej skóry na łokciach, kolanach i piętach. Aby wykonać krem, będziesz potrzebować:
• 120ml naparu z nagietka
Jak wykonać taki napar ?
Istnieje kilka sposobów:
1. Wsyp 1 łyżkę stołową suszonych kwiatów nagietka do kubka (lub szklanego naczynia odpornego na wysoką temperaturę), a następnie zalej wrzącą wodą. Przykryj kubek talerzykiem i pozostaw do zaparzenia na 15-20 minut. Następnie wszystko odcedź. Możesz również użyć świeżych kwiatów, postępując tak jak z suszonymi.
2. Wypełnij około 1/4 słoika suszonymi lub świeżymi kwiatami nagietka. Wlej wodę do słoika, aż napełni się cały. Zakręć słoik i umieść go w słonecznym miejscu na 5 lub 6 godzin. Odcedź przed użyciem.
Napar z nagietka można stosować między innymi do leczenia bólu gardła, wrzodów żołądka, ale częściej stosuje się go na zewnątrz.
Uwaga!
Może stymulować przyspieszyć wystąpienie miesiączki.
Kobiety w ciąży nie powinny pić herbaty z nagietka. Jeśli przyjmujesz leki lub masz inne problemy zdrowotne, koniecznie skonsultuj się z lekarzem i wykonaj dalsze badania, zanim zaczniesz używać nagietka wewnętrznie, ponieważ może to być przeciwwskazane.
Pamiętaj!
Napar, którego nie zużyjesz można zamrozić 🙂
Nagietek ma właściwości przeciwbakteryjne i przeciwzapalne i jest wyjątkowo przydatny w przypadku podrażnionej skóry każdego rodzaju.
Oto kilka sposobów wykorzystania herbaty z nagietka:
– stosować jako płukanka na ból gardła
– stosować jako płukanie ust w przypadku zapalenia dziąseł lub pleśniawek
– używać jako okład na swędzące miejsca na skórze, zadrapania lub inne stany zapalne
– używać go jako płukanki do oczu na swędzenie podczas alergii,
– przemywać twarz ciepłą herbatą z nagietka, w przypadku skłonności do trądziku i wyprysków
– wlewać trochę do kąpieli stóp w przypadku grzybicy stóp
– stosować jako płukanka po myciu szamponem, aby pomóc swędzącej skórze głowy
– zamrozić w pojemniku na kostki lodu
• 80ml maceratu z nagietka
Napełnij słoik około ¼ do ½ suszonymi kwiatami nagietka i zalej olejem słonecznikowym (lub innym lekkim olejem, np. oliwą lub słodkim olejem migdałowym) kwiaty – tak aby nagietek nie wystawał poza poziom oleju. Przykryj i przechowuj w ciemnej szafce przez dwa do sześciu tygodni, wstrząsając okresowo, a potem przecedź. Możesz użyć świeżych kwiatów nagietka- macerat będzie miał więcej substancji aktywnych niż ten z suszonych.
• 50 g masła shea (lub mango lub masła kakaowego)
• 15 g pastylek z wosku pszczelego
• 2 łyżki kwasu stearynowego (naturalny środek zagęszczający)
• wybrany środek konserwujący
Wykonanie:
Przygotuj napar i odstaw na bok, aby ostygł. Odważy 80ml maceratu z nagietka do osobnej miseczki odpornej na ciepło. Dodaj masło shea, pastylki woskowe i kwas stearynowy. Ustaw miskę z maceratem, masłem, kwasem stearynowym i woskiem na rondelku wypełnionym kilkoma centymetrami wody i podgrzewaj na średnio-niskim ogniu, aż wszystko się rozpuści. Odstaw z palnika, a następnie poczekaj do schłodzenia. Kiedy temperatury oleju i naparu będą zbliżone, wlej napar z nagietka do oleju. Włącz mikser i zacznij miksować do momentu aż emulsja zacznie gęstnieć. Gdy krem zacznie gęstnieć, zwiększ prędkość miksowania do wysokiej. Miksuj przez około 10-15 minut (w zależności od miksera.) Gdy krem się ochłodzi, dodaj wybrany środek konserwujący. .
Ważne informacje:
Jest kilka rzeczy, o których należy pamiętać przy wytwarzaniu domowych kremów:
Po pierwsze nie zawierają konserwantów i substancji chemicznych powszechnie kupowanych w sklepach, są one dość łatwo psujące się i mają krótszy okres trwałości niż produkty komercyjne. Sterylizuj wszystko, co dotyka kremu (naczynia, miski, łyżki, wszystko!). Używaj czystych rąk lub sterylnej łyżki, aby nałożyć gotowy krem na skórę, unikając „podwójnego zanurzenia palców” podczas nakładania (nakładaj za pomocą patyczka do uszu).
Gorąco polecam konserwant pochodzenia naturalnego, np. olejek herbaciany, witamina E, ale jeśli zdecydujesz się go nie dodawać, schowaj krem i zużyj w przeciągu 1-2 tygodni.
utworzone przez Natalia Borczynska | lip 8, 2018 | Aktualności, Przepisy
To idealny mniszkowy balsam do suchych, popękanych i krwawiących rąk. Gdy żaden balsam mi nie pomagał, ta o to mniszkowa maść poradziła siebie w najgorszych przypadkach popękanej, suchej skóry, (olej z mniszka lekarskiego jest szczególnie przydatny w łagodzeniu popękanej skóry i bolesności, które towarzyszą pracy fizycznej i nie tylko !)
Przygotowanie:
Krok 1:
Wyparzony słoik z zakrętką;
- Olej (słonecznikowy, rzepakowy, lniany, oliwa z oliwek) ja osobiście wszelkie maceraty wykonuje na słonecznikowym, ponieważ nie jełczeje tak szybko i jest bezzapachowy.
- Kwiaty mniszka ( zebrane, oddzielone od kwiatostanu i pozostawione na 1 dzień) wkładamy do uprzednio wyparzonego słoika, zalewamy olejem tak, aby całość była nim pokryta – w przeciwnym wypadku wystające części roślin zaczną pleśnieć – słoik zakręcamy, aby nie było dostępu powietrza i stawiamy z dala od słońca, codziennie potrząsamy słoiczkiem.
Macerat będzie gotowy za min 2 tyg 🙂 Po tym czasie macerat odcedzamy i przelewamy do ciemnej butelki, trzymamy w szafce lub lodówce.
Krok 2:
Wykonanie serduszek z mniszka lekarskiego
1/4 szklanki wosku pszczelego
1/4 szklanki masła shea (lub masła z mango, masło kokosowe)
1/4 szklanki maceratu z mniszka lekarskiego kilka kropli olejku lawendowego, opcjonalnie opakowanie do lodu, forma cukiernicza ( silikonowa) w kształcie serduszek
- Odmierz wosk pszczeli, masło shea i olej z nasion mniszka lekarskiego do metalowego pojemnika.
- Wstaw pojemnik do garnka gotującej się wody, tworząc prowizoryczny podwójny kocioł.
- Podgrzej zawartość do czasu, aż wosk pszczeli się stopi. Następnie dodaj pozostałe składniki. Przegrzane masło shea może stać się ziarniste, więc uważnie obserwuj mieszaninę i usuń ją z ognia, gdy tylko się rozpuści.
- Opcjonalnie: dodaj kilka kropel olejku lawendowego lub innego bezpiecznego dla skóry 🙂
- Przelej bazę do foremek i pozostaw to ostygnięcia.
Miłego dnia kochani !
utworzone przez Natalia Borczynska | lip 5, 2018 | Aktualności, Przepisy
Ten nagietkowy balsam jest nieodłącznym elementem zestawu podróżnego, który przygotowuje na wakacyjne wojaże. Wakacje spędzam bardzo aktywnie, przemieszczając się z punktu A do punktu B, wspinając się, chodząc po dżungli lub lasach. Chcę być przygotowana na wszelkie przeszkody, które mogą stanąć mi na drodze.
Nagietkowy balsam to uniwersalna maść lecznicza, stosowana na zadrapania, ukąszenia przez owady i inne drobne podrażnienia skóry.
Czego potrzebujesz?
* 100 ml maceratu nagietkowego ( Jeśli jeszcze nie wiesz jak się robi macerat przeczytaj ten artykuł: Jak przygotowywać swój własny macerat?)
* 140g pastylek z wosku
* 10 kropli olejku lawendowego (więcej o właściwościach lawendy przeczytasz tu: Lawenda; duma Prowansji, lek i kosmetyk )
* 4 do 5 kropli olejku z drzewa herbacianego
Opcjonalne: Jeśli martwisz się, że balsam będzie się rozpuszczał podczas podróży możesz dodać do receptury dodatkowe 1/2 łyżeczki wosku pszczelego.
Przygotowanie:
Krok 1: Wlej macerat nagietkowy i wsyp wosk pszczeli do odpornego na ciepło naczynia, np. słoika.
Krok 2: Włóż słoik z olejem i woskiem pszczelim do rondelka, wypełnionego wodą na kilka centymetrów wysokości. Ustaw garnek na palniku z ogniem o średniej mocy i odczekaj aż do rozpuszczenia wosku pszczelego.
Krok 3: Zdejmij z ognia i wymieszaj z olejkami eterycznymi. Ostrożnie wlej gorącą mieszankę do szklanego słoiczka 🙂
Pochwal się, czy sprawdził się na wakacyjne podróże! 🙂